sobota, 1 czerwca 2013

1. Sometimes changes are the best option


                                                            U2 ~ With or Without You


~*~ Berlin

Był majowy weekend. Maj to mój ulubiony miesiąc ,no może oprócz lipca kiedy mam urodziny. Biegłam właśnie po berlińskim parku w moich nowiusieńkich rebookach. Był to jeden z wielu prezentów podarowanych mi przez moją matkę w ramach nagrody na zakończenie mojej nauki.
Poranny jogging był naszym co sobotnim rytuałem. Mama bardzo dbała o to aby sport był zawsze obecny w naszym życiu. Pamiętam ,że kiedy byłam mała często zabierała mnie na mecze taty. Oczywiście to było zanim wzięli rozwód i nasza rodzina całkowicie się rozpadła, czyniąc mnie jedynym członkiem który ją jeszcze trzyma. Właściwie to przyzwyczaiłam się już do takiego stylu życia. 70% roku spędzam w Berlinie z mamą , a 30 % z ojcem w Dortmundzie.
Przyspieszyłam trochę aby dogonić moją mamę, która jak zwykle mnie wyprzedziła. Przyjrzałam się jej twarzy. Wyglądała na bardzo szczęśliwą. Była osobą , której ufałam najbardziej na świecie ,a za kilka godzin będę zmuszona ją bardzo mocno zranić. Mój ojciec – Jurgen Klopp zadzwonił do mnie kilka dni temu proponując mi pracę w swoim sztabie trenerskim w Dortmundzie. Oznaczało to przeprowadzkę i zupełnie nowy początek, którego właśnie w tym momencie najbardziej potrzebowałam. Liczyłam na to ,że mama zrozumie moją decyzję i nie potraktuję jej jako zdrady. Mieszkałam z nią przez całe życie , musiała się spodziewać ,że ten moment kiedyś nadejdzie. Prędzej czy później.
-Zwolnij trochę , nie nadążam ! - krzyknęłam do niej uśmiechając się. Obróciła głowę w moją stronę i natychmiast przystanęła czekając na mnie. Dobiegłam do niej ciężko dysząc, teatralnie złapałam się za serce. - Przysięgam kiedyś mnie zabijesz tym bieganiem. To niehumanitarne pozwalać własnemu dziecku na taki wysiłek. - dałam jej lekkiego kuksańca.
-Już nie przesadzaj , od 5 lat nie robimy w soboty nic innego. - przewróciła oczami spoglądając na mnie z pobłażaniem. W tym samym czasie zakręciło mi się w głowie i bezwładnie osunęłam się na ławkę, łapiąc się za głowę. - Wszystko dobrze ? - spytałam zaniepokojona siadając obok mnie. - Tak już okej , po prostu trochę mi słabo. To pewnie od tego słońca. Straszny dziś upał. - oznajmiłam nie tracąc dobrego humoru. - Posiedźmy trochę i odpocznijmy. - zaproponowała ,a ja chętnie przystałam na jej propozycję. Odchyliłam głowę do tyłu i postanowiłam porozmawiać z nią o rozmowie z ojcem. Wiedziałam że kiedy wrócimy do domu nie będzie na to czasu.
-Wiesz... - zaczęłam niepewnie. -... w środę dzwonił do mnie ojciec. - oznajmiłam obserwując reakcje mamy. Ściągnęła brwi i nie powiedziawszy słowa pozwoliła mi mówić. - Pytał czy może przyjechać na zakończenie roku w przyszłym tygodniu. - mama niespokojnie poruszyła się na ławce.- Przecież wie że może. - powiedziała chłodno. - Jest twoim ojcem i ma do tego prawo. - widząc moją niepewną minę dodała – Nie bój się Astrid , nie zjem go. Obiecuję. - zaśmiała się trochę nerwowo. Jak dla mnie zbyt nerwowo. Przysunęłam się do niej bliżej. - Powiedziałam mu dokładnie to samo. - uśmiechnęłam się pokrzepiająco. - Jest jeszcze jedno... tata zaoferował mi przeprowadzkę do Dortmundu i stałą pracę w jego sztabie szkoleniowym. - oznajmiłam cicho czekając na jej reakcje. Cisza trwała tak długo, że myślałam że mama po prostu nie usłyszała co właściwie do niej powiedziałam. - Myślałam że przyjmiesz propozycje Bayernu. - rzekła nie patrząc na mnie. Westchnęłam podciągając kolana pod brodę. - Też tak na początku myślałam. Dostałam od nich negatywną odpowiedź jakieś dwa tygodnie temu. Nie chciałam ci mówić żebyś się nie przejmowała. - przerwałam na chwilę obserwując ją. - Powiedzieli że bardzo by chcieli nawiązać ze mną współpracę lecz nie są w stanie biorąc pod uwagę że moim ojcem jest Jurgen Klopp. - prychnęłam lekceważąco. - Zakładam że podjęłaś już decyzje. - oznajmiła, niespodziewanie obejmując mnie. - Chcę tam pojechać mamo. Muszę się sprawdzić. W końcu nie bez przyczyny kończy się studia z wyróżnieniem dla najlepszego studenta. - uśmiechnęłam się z udawaną wyższością. - Muszę zdobyć trochę doświadczenia. To logiczne. - mama potwierdziła tą uwagę nieznacznym skinieniem głowy. - Może masz racje. Taki wyjazd powinien ci dobrze zrobić. Poznasz nowych ludzi , rozwiniesz się. - zaczęła wyliczać. Założyła mi kosmyk włosów za ucho aby mnie lepiej widzieć. – obiecaj mi tylko , że gdy tylko Jurgen zacznię sprawiać jakieś problemy powiesz mi o tym. - powiedziała stanowczo. - Oczywiście że tak. Poza tym sezon zaczyna się dopiero we wrześniu. Zdażymy wykorzystać jeszcze mój prezent. Bilety do Monte Carlo nie mogą się zmarnować. - puściłam jej perskie oko. Wstałam i pociągnęłam mamę ze sobą. Wzięłam ją pod rękę i razem ruszyłyśmy w kierunku domu. Widziałam w jej oczach lekkie rozczarowanie ale również wiedziałam że mama pogodziła się już z moją decyzją. To była jej największa zaleta – szybkie przyswajanie decyzji niezależnych od niej.

~*~ Dortmund

Mats Hummels uważał się za cholernego szczęściarza. Wszystko układało się dokładnie tak jak sobie to wymarzył. Dobry sezon w klubie , niesamowite występy w Lidze Mistrzów oraz oczywiście jego związek z Cathy. Nie potrzebował niczego więcej. Popatrzył nerwowo na zegarek. Jego dziewczyna zaraz powinna się zjawić. Czekał na nią w najlepszej restauracji, ubrany w swój najlepszy garnitur. Rano stwierdził że okazja wymaga odpowiedniego stroju. Był z siebie bardzo dumny. Przygotował wszystko tak aby Cathy nie miała o niczym pojęcia. Czuł się lekko poddenerwowany ale również bardzo szczęśliwy. Obejrzał się za siebie czując że ktoś mu się przygląda. Nie mylił się. Z drugiego końca sali tasowała go wzrokiem grupka kobiet. Pewnie go rozpoznały. Westchnął znużony.Popularność należała zdecydowanie do wad bycia profesjonalnym piłkarzem.  Po chwili na jego twarzy zagościł szczery uśmiech. Stojąc przy wejściu machała do niego Cathy. Podszedł do niej, po czym złożył na jej ustach długi pocałunek. Usiedli razem przy stoliku.
Po pysznej kolacji był czas aby wreszcie zapytać o to, o co chciał zapytać od samego początku wieczoru.
Mats zapłacił za kolacje i oboje z Cathy wyszli z restauracji aby pospacerować po ciemnych już ulicach miasta. Szli rozmawiając i śmiejąc się głośno.
Po chwili wyjął z kieszeni marynarki satynowe pudełeczko i przystanął obserwując swoją dziewczynę.
-Cathy , chciałem aby ten wieczór był naprawdę idealny i abyś zapamiętała go na zawsze. Długo rozmyślałem nad tym co za chwilę zrobię i wiem że jeśli nie teraz to już nigdy. - powiedział przejęty. - Kocham cię Cathy , wyjdziesz za mnie ? - spytał otwierając pudełeczko. Oczom Cathy ukazał się najpięknieszy pierścionek jaki kiedykolwiek widziała. Odetchnęła głęboko i bez najmniejszego wahania oznajmiła:
- Tak , zostanę twoją żoną Mats. - podała mu rękę i pocałowała go czule. Dla nich obojga zaczynał się właśnie nowy rozdział w ich życiu w którym nie było miejsca na smutek.

3 komentarze:

  1. Zapowiada się bardzo ciekawie. Wątek rozstania rodziców i trudne relacje to fajny pomysł. Mam nadzieje, że główna bohaterka mimo wszystko będzie się dobrze dogadywać z ojcem. Ogólnie to dostała mega propozycje i pewnie nikt by nie odmówił no bo to przecież Borussia. Coś czuje, że po przyjeździe Mats jej namiesza w głowię.
    Masz tak u mnie dużego plusa za aktorke bo ją uwielbiam i uważam, że jest śliczna.
    Będę czytać i jeśli można proszę o informowanie.
    Zapraszam też do siebie:
    http://opowiadania-beth.blogspot.com/

    PS: Polecam w ustawieniach zmienić weryfikacje obrazkową bo to (przynajmniej mnie) bardzo denerwuje i często się w tym mylę.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo ciekawa główna bohaterka. Dostała fajną propozycję. Ogólnie fajnie napisane. Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznę od tego, że napisałaś ten tekst w dwóch narracjach i śmiało mogę przyznać, że narrację z perspektywy Matsa, czytało mi się o wiele lepiej, a co za Tym idzie, lepiej wychodzi ci pisanie w trzeciej osobie, ale to tylko moja sugestia, broń boże niczego Ci nie narzucająca. Wiesz, może dałoby radę zrobić coś z szablonem i czcionką? Bo razem nie wygląda to estetycznie, a człowiek, który wchodzi na bloga, najpierw łypie się grafiką i sama wiem po sobie, że jeśli nie podoba mi się cały szablon, to czasami po prostu wychodzą, ażeby nie męczyć oczu. Wiem, że liczy się tekst, bo to po niego tu wchodzimy, ale szata graficzna, jest na prawdę bardzo ważna. Jeśli sobie nie radzisz, to chętnie pomogę, wystarczy się tylko skontaktować. A co do rozdziału, to wiele z niego nie wyciągam, ale to początek i jest dobrze, bo jak na początek przystało, tylko nas wprowadzasz i nie ujawniasz wszystkich faktów. Piszesz dobrze, nie wychwyciłam literówek, więc pozostaje mi tylko czekać na dalsze losy!
    Och i czy mogłabyś pozbyć się weryfikacji obrazkowej? Na prawdę utrudnia życie. ;d

    OdpowiedzUsuń