zawsze kiedy chcę żyć krzyczę
gdy życie odchodzi ode mnie
przywieram do niego
mówię – życie
nie odchodź jeszcze
umrę kiedy odejdziesz
gdy życie odchodzi ode mnie
przywieram do niego
mówię – życie
nie odchodź jeszcze
umrę kiedy odejdziesz
Z doświadczenia
wiemy, że kiedy zagłębimy się w jakąkolwiek lekturę, która z
poczatku wydaję się zwyczajna i niewinna, ta w odpowiedzi kradnie
nasze myśli i wypełnia teraźniejszość. Nie pozwala myśleć o
niczym innym oprócz siebie. Kiedy czytamy poznajemy nasze
najskrytsze lęki i pragnienia, które balibyśmy się głośno
wymówić. Poezja to rodzaj pamiętnika duszy do którego wracamy aby
odnaleźć siebie i swoje marzenia.
Niczego
nieświadoma Astrid połknęła haczyk tej samej nocy, której
otworzyła pierwszą stronę książki podarowanej jej przez ojca.
Kiedy następnego wieczoru szykowała się do wyjścia, niemal cały
gniew jaki żywiła do ojca, po prostu wyparował. Jak gdyby nigdy
nic, przed wyjściem do klubu wypili kawę i porozmawiali. Pozwoliła
sobie nawet wybrać oraz zawiązać ojcu krawat. Skwitował to czułym
całusem w czoło. Cieszyła się, że wychodzą gdzieś razem.
Wprawdzie nie będą sami, lecz po cichu liczyła na chwile na
osobności, gdzie będą mogli porozmawiać. Możliwe że w publicznym
miejscu będzie im łatwiej niż w domu. Włożyła na siebie prostą,
dopasowaną, czarną koktajlową sukienkę. Zależało jej żeby
wyglądać szykownie i profesjonalnie. Postanowiła pójść na
kompromis i dała się podwieźć ojcu. Zgodziła się też na to aby
towarzyszył jej dzisiejszego wieczoru. On obiecał za to milczeć w
kwestii ich więzów rodzinnych. Jak zwykle przez ociąganie się
Jurgena stali od kilku minut w korku. Astrid wpatrywała się w
profil ojca i uśmiechała się do siebie. Jurgen podchwycił jej
wzrok, zmieszany podrapał się po policzku.
- Co jest mała ? -
spytał patrząc na nią i jednocześnie wykonując slalom pomiędzy
autami. Astrid puściła to przezwisko mimo uszu. Nienawidziła kiedy
tak się do niej zwracał.
- Ta książka,
którą mi wczoraj dałeś... - zaczęła powoli.
- Coś z nią nie
tak ? - zapytał koncentrując się na drodzę
- Nie, wręcz
przeciwnie. Jest piękna. Chciałam ci po prostu podziękować. -
nieśmiało go objęła.
- Polecam się na
przyszłość – zaśmiał się i puścił do niej perskie oko.
Podniosła brew do góry po czym odparła słodkim głosem:
- W takim razie
tatusiu, przydałby mi się nowy samochód... - popatrzyła na niego
mrugając zalotnie oczami. Jurgen nie wiedział czy jego córka
żartuję cz też nie. Astrid po chwili wybuchnęła śmiechem. -
Taki żarcik – szepnęła. - żałuj że nie widziałeś swojej
miny. Bezcenne. - odrzekła, po czym na powrót skupiła się na
obserwowaniu miejskich krajobrazów. Czuła na sobie przeszywający
wzrok ojca. Zapewne zastanawiał się co też takiego musiało się
stać w nocy, że dzisiaj jest zupełnie inną osobą. Tyle, że ona
sama do końca nie była pewna.
~**~
- Cathy ! -
krzyknął poddenerwowany. Byli już spóźnieni ponad pół godziny,
a jego narzeczona jeszcze nawet nie wyszła z łazienki. Sytuacja
była niemal komiczna bowiem gdyby to od niego zależało, wcale nie
poszedłby na to otwarcie sezonu. To właśnie Cathy lubiła tego
rodzaju eventy i zaraz po swoim przyjeździe z Mediolanu namawiała
go aby poszli. - Pospiesz się trochę ! Błagam cię skarbie. Zaraz
tu zasnę. - powiedzał przeczesując palcami swoje kruczoczarne
włosy.
- Jeszcze minutka
Matty – odkrzyknęła. Mats przewrócił oczami i bezgłośnie
dziękował za to, że nie jest kobietą.
Kilkanaście
minut potem byli już w drodze do klubu. Zajechali czarnym BMW na
parking. Wysiadł z auta po czym podał rękę Cathy. Zamknął za
nią drzwi i złożył na jej ustach głęboki pocałunek.
Zaskoczona, zaśmiała się cicho.
- Wspominałem ci
już dzisiaj jak bardzo cię kocham... - wyszeptał jej do ucha.
- Odkąd wróciłam
jakieś milion razy – odpowiedziała wyszarpując się ostentacyjne
z jego uścisku. Mats poprawił marynarkę i dogonił Cathy, która w
tym czasie zdążyła już wejść do klubu.
- Wiesz... -
zagadnął , jednocześnie próbując krzyczeć aby zagłuszyć
głośną muzykę. - ...pomyślałem sobie, że moglibyśmy
przyspieszyć odrobinę nasz ślub. - dokończył. Cathy odwróciła
głowę próbując udawać, że nic nie usłyszała. Wzięła do ręki kieliszek
szampana, jednak wymowne spojrzenie Matsa kazało jej odpowiedzieć.
- Dlaczego ?
Przecież ustaliliśmy datę. - odrzekła twardo. - Skarbie, masz
treningi, jest Liga Mistrzów. Nie chcę aby cokolwiek cię ominęło.
- uśmiechnęła się do niego i pocałowała go delikatnie w usta.
Mats skrzywił się lekko ale w końcu nic nie odpowiedział. Jego
narzeczona natomiast, widząc zbliżających się Marco i Svena
podała mu kieliszek.
- Twoi skretyniali
koledzy się tu zbliżają. - posłała im wymowne spojrzenie. - Nie
mam ochoty się z nimi kłócić. Idę do łazienki poprawić
makijaż. - powiedziała. - Spław ich jakoś. - dodała na tyle
głośno aby ci dwaj usłyszeli. Ulotniła się na tyle szybko, że
Mats nie zdążył nawet się obrócić.
- Widzę, że
Królowa Śniegu wróciła. - powiedział Marco opierając niedbale
ramię o blat baru. - A już myśleliśmy, że policja ją zgarnęła
za sianie postrachu wśród biednych, włoskich dzieci. - westchnął
przeciągle.
- Marco jak zwykle
w doskonałym humorze. - Mats skwitował tą uwagę lekko uniesioną
brwią. - Przypomnij mi... gdzie podziewa się twoja para ? - spytał
z łobuzerskim uśmiechem. Marco poluzował swój krawat, po czym nie
tracąc rezonu szybko wypalił :
- Hummels, to nie
ma teraz najmniejszego znaczenia.
- A to niby
dlaczego ? - zagadnął zaciekawiony Mats. Sven niespodziewanie
wybuchnął śmiechem. Po chwili dołączył do niego także Reus.
Kilka sekund po tym jak obaj się opanowali Marco powiedział :
- Widziałeś tą
dziewczynę z którą przyszedł Klopp ? - spytał. Mats popatrzył
nad nim, po sekundzie dostrzegł wyróżniającą się sylwetkę
trenera. Nie było obok niego żadnej kobiety. Mats na powrót
utkwił wzrok w koledze i pokiwał przecząco głową. - Bracie, niezła
jest. - Marco pokiwał z uznaniem głową. - Teraz już wiemy jakie
to "sprawy rodzinne" go ostatnio zatrzymały.
-Może po prostu to
tylko koleżanka, czy coś. - zaproponował Hummels. - nie musisz od
razu robić wielkiego halo z niewiadomo czego. - skarcił kolegę,
dobrze znając jego plotkarsie zapędy
- Chcę tylko
wiedzieć czy mogę ją gdzieś zaprosić. - powiedział niewinnie. -
Byłoby głupio wylecieć z drużyny za romansowanie z dziewczyną
trenera. Nie uważasz ? -spytał. Mats mając po dziurki w nosie
wywodów Marco, wstając powiedział na odchodne:
-Marco, przecież
wszyscy wiemy, że jeśli ona jest inteligentna to w momencie w
którym otworzysz swoją buźkę i zaczniesz gadać, ona nigdy się z
tobą nie umówi. - powiedział zadowolnony, widząc minę Reusa. -
Idę zobaczyć co z Cath. - odparł i uciekł zanim Marco odzyskał
mowę.
~**~
Towarzystwo to było
dokładnie to czego w tej chwili potrzebowała Astrid. Wystarczyła
zwyczajna rozmowa o niczym aby się wyluzowała i zrzuciła maskę. Z
każdym starała się zamienić choćby kilka uprzejmych słów.
Niezależnie od tego czy był to prezes, piłkarz, kelner czy też
jej własny ojciec. Czuła się fantastycznie i musiała się tym z
kimś natychmiast podzielić. Była w samym środku rozmowy o
najnowszej sesji zdjęciowej dla Pumy, której była koordynatorką
więc trudno było się jej wykręcić od udawania zainteresowania
tym co inni mają na ten temat do powiedzenia. I tak zrobi to jak
będzie chciała. Co więcej, jest przekonana, że zrobi to
najlepiej. Kiedy zmienili temat wymknęła się niepostrzeżenie do
toalety. Jak się okazało była ona prawie, że w piwnicy. Zeszła
ostrożnie po schodach, uważając aby nie potknąć się o sukienkę.
Sprawdziła czy w pomieszczeniu jest sama, po czym zamknęła drzwi od
wewnątrz. Wybrała z pamięci tak dobrze znany jej numer i
nacisnęła zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach włączyła się
poczta głosowa. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze
zakładając kosmyk za ucho.
- Cześć... -
westchnęła. - Tu Astrid. Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętasz.
- zaczęła, przybierając niepewny ton. - Dzwonię bo chciałam ci
tylko powiedzieć, że wszystko jest ok i że bardzo za tobą
tęsknię. - przygryzła dolną wargę. - Jestem na imprezie i
pomyślała sobie przed chwilą, że świetnie byś się bawił tutaj
teraz ze mną. - przymknęła oczy i po chwili poczuła łzy pod
powiekami. - Zadzwoń... - zawahała się. - ...jak będziesz miał
chwilę czasu. Kocham cię. - szepnęła i czym prędzej nacisnęła
czerwoną słuchawkę. Zamknęła oczy i wzięła kilka głębszych
wdechów. Uspokoiwszy się zaczęła poprawiać makijaż. W tym samym
momencie w którym chwyciła za maskarę usłyszała głośnie
pukanie do drzwi.Zatrzymała dłoń przy oku.
- Cathy wszystko w
porządku ? Jesteś tam ? - zapytał męski głos. Astrid niepewnie
podeszła do drzwi i odparła :
- Chyba jej tutaj
nie ma. - odpowiedziała nieznajomemu. Mats zmarszczył brwi.
- Jesteś pewna ? -
niedowierzał. - Mógłbym sprawdzić ? - spytał opierając się o
framugę drzwi. Astrid westchnęła ciężko zniecierpliwiona ale
odparła chłodnym Jasne. Chwyciła za drążek i obróciła
go aby otworzyć drzwi. Jednak ku jej zdumieniu nie ustąpiły.
Przekręciła jeszcze raz lecz i tym razem zdało się to na nic.
Spanikowana zaczęła szarpać za klamkę. Z jej ust zaczęły płynąć
ciche przekleństwa.
- Wszystko ok tam
po drugiej stronie ? - zapytał uprzejmie. Przeczuwał że dziewczyna
ma problem z otworzeniem drzwi. - Może pomogę. - zaproponował.
- Nie wiem co się
stało, nie chcą się otworzyć. - krzyknęła zdenerwowana. Czuła
już pot na dłoniach.
- Poczekaj chwilę.
- oznajmi Mats. - Spróbuję otworzyć od zewnątrz. - tym samym
odpiął swoją spinkę od mankietu, którą dostał w prezencie
urodzinowym od Cathy. Przykucną i zaczął dłubać w zamku. Po
kilku minutach zawołał.
- Spróbuj teraz. -
nakazał i odsunął się kawałek. Astrid wstała z zimnej posadzki
po czym modląc się w duchu aby drzwi ustąpiły, złapała za
klamkę.
- Cholera jasna ! -
jęknęła. Drzwi ani drgnęły. Usłyszawszy to, Mats zdjął
marynarkę i poluzował mankiety.
- Odsuń się. Może
uda mi się wywarzyć drzwi. - powiedział biorąc rozbieg. Ona nie
tracąc ani chwili, przebiegła na drugą stronę pomieszczenia.
Krzywiła się za każdym razem kiedy słyszła jak chłopak
bezowocnie rzuca się na drzwi. Kiedy tak jak i ona postanowił
szarpać za klamkę podeszła ostrożnie do wyjścia.
- Nic ci nie jest ?
- zapytała. W odpowiedzi usłyszła tylko miarowe dyszenie.
Rozejrzała się uważnie po toalecie. Jej wzrok spoczął na białej
kopertówce. Przecież miała komórkę. Mogła zadzwonić do ojca.
Szybko chwyciła telefon i wybrała numer. Odebrał po pierwszym
sygnale. Wytłumaczywszy mu całą sytuację pozostawało jej tylko
czekać na pomoc. Niespodziewanie do jej uszu doszło ciche szuranie.
Była pewna, że chlopak, który próbował jej pomóc poszedł
sobie.
- Jesteś tam
jeszcze ? - zagadnęła osuwając się po drzwiach. Czuła jego
obecność. - Przysięgam, że nie zjadłam twojej dziewczyny. -
rzekła uśmiechając się do siebie. Za jej plecami rozległ się
tubalny śmiech.
- Jestem Mats, tak
w ogóle. - wydusił z siebie po niekontrolowanym wybuchu
śmiechu.Astrid zamilkła na moment. Musiała przetrawić tą
informację. Jak zwykle miała niesamowite szczeście jeśli owym
Matsem jest Mats Hummels. Zaśmiała się w duchu.
- Astrid, mimo
wszystko miło cię poznać. - oznajmiła szybko. Szukał w głowie
imienia Astrid, jednak żadnego nie znalazł. Po chwili skojarzył.
- Pewnie to ty
jesteś nową dziewczyną Marco. - powiedział do niej. Reus ?-
pomyślała.
- Nie... - szepnęła
wymijająco. - Pracuję w Borussi. - dokończyła twardo. Nie chciała
zbyt dużo ujawniać przed prezentacją, która miała się odbyć za
kilka minut.
- Ooo, to ciekawe.
- wykrzyknął. - A widziałaś już może tego nowego menadżera od
public relations ? - spytał. - Podobno straszny cham z niego. -
dodał pewnie. Astrid zmarszczyła brwi.
- Skąd to wiesz ? - spytała chcąc ukryć swoje zirytowanie.
- Trener tak
powiedział.- rzekł. - opisał go jako sfrustrowanego egoiste
mieszkającego w biurze. - oznajmił wesoło. - Ale podobno jest
dobry w te klocki. - dodał po chwili. Ona zaś cała się w środku
gotowała. Jak ojciec mógł powiedzieć o niej coś takiego.
- Hummels ?! -
usłyszła zdziwiony głos ojca. - Co ty do cholery tu robisz ? -
zapytał. Ten zmieszany natychmiast wstał z podłogi.
- Ja... tylko
pomagałem. - odparł otrzepując się. Klopp zmierzył go wzrokiem
po czym dał znak dwóm mężczyznom aby otworzyli drzwi. Po jakiejś
godzinie wreszcie im się to udało. Astrid wyszła mierząc
jednocześnie wzrokiem swojego niedoszłego wybawce. Zaraz potem
ojciec porwał ją w ramiona i zaczął mówić jak to bardzo go
przestraszyła. Dla Matsa Hummelsa natomiast w jednej chwili stało
się jasne. Właśnie miał przed sobą ową dziewczynę trenera o
której mówił Marco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz